Jan Maria Rokita niegdyś był jednym z najpopularniejszych polityków w Polsce. W 2007 roku ogłosił, że wycofuje się z życia politycznego i stopniowo usuwał się w cień. Na przestrzeni ostatnich lat zmienił się nie do poznania. Jak teraz wygląda?
Jan Rokita, znany wszystkim bliżej jako Jan Maria Rokita, był posłem na Sejm w latach 1989-2007. Po trzech latach działalności objął funkcję Ministra-szefa Urzędu Rady Ministrów. To on jest współzałożycielem Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. W pierwszych latach istnienia Platformy Obywatelskiej był jednym z liderów partii. Pod koniec kariery wybuchło kilka głośnych skandali z jego udziałem. W lipcu 2007 roku został skazany na grzywnę w wysokości 5000 zł za to, że nazwał Grzegorza Wieczerzaka bardzo znanym przestępcą. We wrześniu tego samego roku ogłosił, że nie będzie kandydował w przedterminowych wyborach parlamentarnych. Decyzję tą podjął, ponieważ kilka godzin wcześniej jego żona, Neli Rokita, została nominowana na stanowisko doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet.
Z biegiem czasu zaczęło robić się o nim coraz ciszej. W roku następnym wraz z kilkoma kolegami stworzył portal internetowy Polska XXI, a później został też komentatorem politycznym Dziennika. W tym samym czasie wykładał również w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej Ignatianum w Krakowie.
Później jeszcze kilkukrotnie trafiał przed oblicze sądu, jednak najgłośniej było o jego wybryku w samolocie pasażerskim Lufthansy (2009 r.). Postawiono mu zarzut popełnienia czynów zabronionych, ponieważ zakłócił spokój i stawiał opór funkcjonariuszom policji. Mimo iż miał zapłacić jedynie grzywnę w wysokości 3 tysięcy euro, nie zapłacił jej, w związku z czym niemiecki prokurator uzyskał nakaz jego aresztowania.
Jak obecnie wygląda Jan Rokita?
W życiu prywatnym i zawodowym Rokity zaszło wiele istotnych zmian. Obecnie jest cenionym publicystą i od czasu do czasu komentuje w mediach aktualne wydarzenia w Polsce. Przez wiele lat związany był z Krakowem, jednak wielkomiejski szum zaczął dawać mu się we znaki i postanowił przeprowadzić się w Bieszczady. W ubiegłym roku udzielił wywiadu dla Dziennika Polskiego, któremu wyjaśnił, skąd taka zmiana.
Zrobiłem tak dlatego, że człowiekowi w wieku starczym bardziej sprzyjają spokojniejsze okoliczności życia, niźli te, jakie mogłem mieć w Krakowie.
Okazuje się, że mieszka w domu otoczonym zielenią. Do swojej dyspozycji ma także hektar pola, którego uprawą zajmuje się w wolnych chwilach.
Odkąd przeniosłem się pod Bieszczady, uznałem, że należy prowadzić osiadły tryb życia, zwłaszcza że jest tu hektar pola, ponad sto posadzonych przeze mnie róż, poziomki, które uprawiam. Dłuższa nieobecność zagraża destrukcją domu, uschnięciem roślin w ogrodzie, a przede wszystkim agresją wszystkich możliwych dzikich zwierząt, ze znienawidzonymi przeze mnie sarnami na czele, które niszczą i zżerają absolutnie wszystko — tłumaczył.
Na uwagę zasługuje również fakt, iż przeszedł ogromną metamorfozę. Nie dość, że jego głowę pokrywają siwe pasma włosów, to na dodatek zapuścił długą, gęstą brodę. Na pierwszy rzut oka trudno byłoby go rozpoznać. Aby się o tym przekonać, koniecznie zajrzyjcie do poniższej galerii.