Ilona Felicjańska zdobyła się na szczere wyznanie o małżeństwie. Mówi o przemocy. „Broniłam przed atakiem chorego człowieka”

Ilona Felicjańska i Paul Montana przez lata tworzyli wybuchową parę. Od samego początku ich relacja była pełna zawirowań, przez które często stawali się bohaterami skandali. Oboje trafili nawet do aresztu. Teraz była żona postanowiła rzucić więcej światła na toksyczny związek, który odbił się piętnem na życiu obojga.

Ilona Felicjańska i Paul Montana poznali się w 2017 roku za pośrednictwem Internetu. Między dwójką szybko zaiskrzyło. Długo jednak nie chwalili się swoim związkiem.

Od pierwszego spotkania czuliśmy, że jesteśmy dla siebie. Jedyne co nam było potrzebne, to wypracowanie poczucia bezpieczeństwa, ponieważ i Paul miał niełatwe doświadczenia z kobietami, i ja z mężczyznami — tłumaczyła wtedy modelka dla Plejady.

Para zdecydowała się na ślub, lecz wcale nie śpieszyła się ze stanięciem na ślubnym kobiercu. Szybko za to pojawiły się pierwsze problemy zakochanych. Już w kolejnym roku do wieści publicznej docierały informacje o przemocy domowej. Narzeczeni mieli kłócić się i bić, przez co zostali nawet aresztowani. Sprawa jednak została umorzona. W tym samym czasie modelka zaczęła borykać się z uzależnieniem od alkoholu, przez co zdecydowała się na odwyk. Ostatecznie, mimo wszystkich trudności, para pobrała się w 2020 roku w Londynie. Ich szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ jeszcze w tym samym roku mieli zdecydować się na unieważnienie małżeństwa. Nie rozstali się ostatecznie, wpierw planowali kolejny ślub, później starali się ratować związek poprzez separację.

Wróciliśmy do siebie i nie udało się po prostu. Na razie żyjemy w separacji, żeby złapać oddech — mówił biznesmen w wywiadzie dla Pudelka.

Modelka w czasie separacji wciąż walczyła z chorobą alkoholową. Parze ostatecznie nie udało się odbudować związku i rozwiodła się. Obecnie spotykają się w dalszym ciągu, lecz w sądzie.

Ilona Felicjańska oskarża byłego męża

Celebrytka wraz z byłym mężem toczą wciąż batalię sądową. Sprawa dotyczy pobicia, o które była żona oskarżyła biznesmena w 2021 roku. Wyrok zapadł dopiero 16 maja 2023 roku, a Paul Monatana został uznany za winnego.

W ocenie sądu wiarygodne są wyjaśnienia oskarżonego w takim zakresie, w jakich wynika z nich, że oskarżony został jako pierwszy zaatakowany, w związku z czym było to działanie w ramach obrony koniecznej — zadecydowała sędzia Anna Kruk.

W efekcie były mąż otrzymał wyrok pięciu miesięcy ograniczenia wolności, nakaz opłaty kosztów sądowych i prace społeczne.

Obrona konieczna? Gryzłam, bo się broniłam przed atakiem chorego człowieka. W rękę wbił mi 5 razy długopis, bo nie chciałam oddać moich kluczy. To obrona konieczna? Oczywiście będę odwoływała się co do wyroku – wyznała dla Co za tydzień modelka.

Okazuje się jednak, że żadna ze stron nie jest zadowolona z takiej decyzji. Oboje mają zamiar odwoływać się od wyroku. Możliwe, że na decyzję sądu wpływ miała także choroba Montany, o której wcześniej opowiedziała była żona.

W trakcie małżeństwa dostrzegłam pewną nieprawidłowość. Okazało się, że mąż ma zaburzenie osobowości borderline. Do tego doszło nałogowe kłamanie, narcyzm i socjopatia. Miłość do mnie powodowała, że zanikały te wady. Jednak z czasem powracały. Wielokrotnie mąż odchodził. Rozstawaliśmy się. Jednak wracał i błagał, abym go przyjęła. Tak, kocham go i przyjmowałam. Borderline to „atencyjna dz***a”, potrzeba uwagi. Sprawa mogła przebiec dyskretnie. To mąż zaprosił dziennikarkę. To ostatnie moje odniesienie do tej sprawy.

Należy zauważyć, że relacja pary od samego początku była toksyczna i pełna przemocy. Z tego powodu wielokrotnie rozstawali się i schodzili ponownie. Ostatecznie ich uczucie nie było tak silne, by przezwyciężyć cierpienie i problemy. Celebryci nawet po rozstanie nie mogą zaznać spokoju.

Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Obserwuj już teraz!