Przykre wieści płyną ze Stanów Zjednoczonych. W Waszyngtonie doszło do katastrofy lotniczej. Samolot pasażerski zderzył się tam z wojskowym śmigłowcem. Media przekazały druzgocące wieści. Na pokładzie byli mistrzowie świata wraz z trenerami. Co wiadomo?
W środę późnym wieczorem w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie doszło do katastrofy lotniczej. Samolot pasażerski linii American Airlines zderzył się tam z wojskowym śmigłowcem Black Hawk, w następstwie czego spadł do rzeki Potomak. Na tę chwilę nie wiadomo, ile osób zginęło, lecz z dotychczasowych ustaleń wynika, że na pokładzie znajdowało się 60 pasażerów oraz czterech członków załogi. Śmigłowcem z kolei podróżowało trzech żołnierzy.
Katastrofa lotnicza w USA. Na pokładzie znajdowali się mistrzowie świata
Lokalne służby intensywnie pracują nad tym, by ustalić, jak doszło do zdarzenia. Dziennikarzom CNN udało się dotrzeć do jednego ze świadków, który akurat jechał do domu trasą George Washington Parkway, która biegnie wzdłuż rzeki i lotniska. Ari Shulman relacjonował:
Jechałem w stronę południową, lotnisko było po mojej lewej stronie. Patrzyłem na lądujące samoloty. Zobaczyłem, jak równomiernie są od siebie oddalone i pomyślałem, że jeden z mojej lewej strony zaraz wyląduje. Spojrzałem w bok i zobaczyłem samolot wyglądający zupełnie normalnie, był tuż nad ziemią, może 120 stóp (36 m) nad rzeką.
Jak mówił, wszystko działo się błyskawicznie. Po dosłownie trzech sekundach samolot był już przechylony w prawo.
Widziałem jego spód, świecił się bardzo jasno, a pod nim był snop iskier. Wyglądał jak rzymska świeca. Nie widziałem nic poza tym, nie widziałem żadnego śmigłowca. Dziś jest bardzo ciemna noc, więc nie widać niczego, co nie jest bardzo oświetlone. Ale widziałem samolot przechylający się pod kątem, pod którym nie powinien się przechylać i widziałem iskry — mówił.
Po tym, co zauważył, zastanawiał się, czy dojdzie do eksplozji lub, czy zobaczy, jak maszyna uderza w ziemię. Nic takiego jednak się nie stało, dlatego też zastanawiał się nad swoim dalszym postępowaniem. Przez chwilę sądził, że nic takiego się nie stało i nie ma potrzeby, by wzywać na miejsce służby ratunkowe.
To wszystko działo się bardzo szybko, nie myślałem do końca racjonalnie, ale odwróciłem się i nic już nie widziałem. Nie widziałem samolotu uderzającego w ziemię, płomieni, eksplozji ani dymu — kontynuował.
Świat sportu pogrążył się w smutku, bowiem jak przekazał portal sports.ru, na pokładzie znajdowali się mistrzowie świata w łyżwiarstwie figurowym – Jewgienija Szyszkowa oraz Wadim Naumow. W przeszłości reprezentowali Związek Radziecki oraz Rosję. W 1994 roku zdobyli tytuł mistrzów świata, a gdy zakończyli karierę, zajęli się szkoleniem młodzieży. Od lat działali w USA, a ich syn, Maksim Naumow, jest członkiem tamtejszej reprezentacji. Trenerska para wraz z pociechą leciała samolotem z miejscowości Wichita, gdzie odbywały się mistrzostwa USA w łyżwiarstwie figurowym. Jak podają media, chłopak wracał z rodzicami, bowiem brał udział we wspomnianych zawodach, podczas których wywalczył czwarte miejsce w rywalizacji solistów. Na oficjalne potwierdzenie ich obecności trzeba będzie jednak jeszcze poczekać.
Na tę chwilę wiemy, że samolot American Airlines wyleciał z miejscowości Wichita w stanie Kansas. Śmigłowiec natomiast był własnością amerykańskiej armii, a Pentagon potwierdził, że stacjonował w Fort Belvoir w Wirginii. CNN ustaliło, że tej nocy miał odbywać lot szkoleniowy.