Magda Kwiatkowska
Daniel Majewski w siec obecny jest od lat i już nie raz gościł na pierwszych stronach gazet, bowiem jego życie pełne było wzlotów i upadków. Niedawno pojawił się w podcaście Żurnalisty, w którym nie brakowało szczerych wyznań i przemyśleń. Jedno z nich dotyczyło momentu, w którym do jego życia zawitał Bóg. Nie uwierzycie kiedy i w jakich okolicznościach się nawrócił.
Daniel Majewski to popularny influencer, który wraz z Deynn stworzył influencerską power couple. Odkąd zaczęli prężnie działać w mediach społecznościowych, głośno było o ich relacji, w której nie zawsze było kolorowo. Liczne kłótnie, o których wiedział cały internet, wzajemne oskarżenia i kolejne próby pojednania grzały media przez długie miesiące. W końcu wydarzyło się coś nieoczekiwanego — małżonkowie ogłosili, że oczekują narodzin dziecka. Już za kilka tygodni powitają na świecie długo wyczekiwaną pociechę, która być może na dobre odmieni ich relację.
32-latek ostatnio znowu o sobie przypomniał, pojawiając się w podcaście Żurnalisty. Otworzył się przed gospodarzem i odsłonił nieznane kulisy życia prywatnego. Potwierdził też wiele podejrzeń swoich fanów oraz opowiedział o najmroczniejszym okresie w swoim życiu. Okazuje się, że influencer niegdyś zmagał się z na tyle silnym uzależnieniem od środków odurzających, że omal nie doszło do tragedii.
Daniel Majewski o nawróceniu
Daniel podczas tej rozmowy postanowił obnażyć wszystkie swoje przewinienia. Wyjawił, że niegdyś był nałogowym kłamcą oraz uzależnił się od pornografii. W pewnym momencie poczuł silną potrzebę zmiany, a wydarzyło się to dzięki boskiej ingerencji tak naprawdę z dnia na dzień. Gdy podcaster zapytał, kiedy zatem zrozumiał, że jego przemiana jest zasługą Boga, wyjaśnił, że wszystko wydarzyło się na Malediwach. Na początku jednak nie odbierał tego w taki sposób.
Dopiero na Malediwach w marcu. […] Jestem osobą, która lubi logiczne myślenie i udokumentowane rzeczy. W momencie, kiedy proszę jakiegoś Boga o coś, o to, by mnie uratował… Dalej myślałem, że to jest może moja silna wola, może mam obrzydzenie do alkoholu po locie, może coś mi się przestawiło. W ogóle nie utożsamiałem tego z Bogiem — wyjawił.
Wszystko zaczęło się jednak dwa miesiące wcześniej:
W styczniu czy w lutym chciałem obejrzeć sobie film pornograficzny. Poszedłem na górę, stary, nawet nie potrafiłem strony www wpisać, bo czułem obrzydzenie, grzech, jakby ktoś mnie obserwował. Coś dziwnego takiego. Wyrzuciłem to i poczułem takie „eee”, coś bardzo dziwnego… – kontynuował.
W trakcie pamiętnego lotu odmówił sobie alkoholu:
[…] Dostałem wino od pani stewardessy w samolocie, jak wystartowaliśmy, i ja oddałem to wino.
Z kolei będąc już na Malediwach, Majewscy zdecydowali się po raz pierwszy sięgnąć po Biblię.
Potem, będąc na Malediwach, nie piliśmy w ogóle alkoholu. Aż pewnego dnia leżymy sobie, chillujemy bombę na hamaczku – to była chyba niedziela – i ja do Marity mówię: „Ty, może byśmy poczytali Biblię?”. Ona do mnie mówi: „Ty zwariowałeś? Dobrze się czujesz?”. Ja pomyślałem, że dobra, nieważne. Temat zamknięty. Po chwili ja siedzę sobie, Marita przychodzi i mówi: „Co, czytamy?” – wspominał.
Po tej sytuacji zaczął łączyć kropki i doszedł do wniosku, że to Bóg maczał palce w jego przemianie.
Nagle zaczęło mi się układać wiele rzeczy. Proszę Boga o coś i nagle odchodzą wszystkie moje uzależnienia, nie piję alkoholu, mam wstręt do narkotyków, pornografii, nie czuję takiego kultu ciała. Ja nawet przestałem przeklinać. Nagle chcę czytać Pismo Święte, czytam to Pismo Święte. Nic z niego nie kumam, ale idę coraz głębiej, czuję się, jakbym był coraz bliżej tego wszystkiego. Aż doszedłem do takiego momentu, że nie mam żadnych wątpliwości, że to Bóg — podsumował swoje wyznanie.
Doświadczyliście kiedyś czegoś podobnego?
News
i bądź zawsze na bieżąco!
