Menu
w

Brutalna interwencja policjantów z Wrocławia. Świadek powiedział, że Mateusz „ostatkami sił płakał i błagał, by przestali”. Zmarł w drodze do szpitala

Tajemnicza śmierć Mateusza - fot. Facebook --

Zdaniem policjantów to była bardzo prosta akcja. Zaniepokojony świadek wezwał funkcjonariuszy, podejrzewając, że 34-letni Mateusz G. chce ukraść samochód. Po obywatelskim zatrzymaniu trafił w ręce mundurowych. Krótko po tym zmarł. Co tam się stało?

Mateusz G. miał 34 lata. Jego matka była Polką, a ojciec Niemiec. Choć urodził się tutaj, w 1996 roku wspólnie z rodziną przeniósł się ze Świnoujścia do Berlina. Od tamtego czasu bardzo rzadko odwiedzał ojczyznę. W maju 2022 roku niespodziewanie spakował walizki i wyjechał.

Pojechał nagle i przekazał nam jedynie, że stęsknił się za Polską, a po drugie pokłócił się z dziewczyną i wyjeżdża — powiedziała Faktowi matka chłopaka, pani Dorota.

Przez kilka dni nie kontaktował się z bliskimi. Nikt nie wie, co robił w tym czasie. Później osiadł we Wrocławiu. Na dwa dni przed tajemniczą śmiercią wysłał matce filmiki nagrane na Dolnym Śląsku.

Później kontakt się urwał, próbowałam dzwonić, ale telefon nie odpowiadał — krótko po tym dowiedziała się, że jej syn zmarł podczas policyjnej interwencji na ul. Grabiszyńskiej.

Mateusz umarł podczas policyjnej interwencji

Jak podaje Fakt, policja i prokuratura we Wrocławiu podtrzymują, że tamtego pamiętnego wieczoru 34-latek miał próbować ukraść samochód zaparkowany na jednym z osiedli. Tabloid jednak ustalił, że Anna L. zeznała, że widziała z okien domu, jak ktoś kręci się wokół wraku samochodu należącego do jej partnera. Przyznała jednak, że nie miał on m.in. silnika i maski.

Gdy dostrzegła, że coś się dzieje, obudziła Adam I., który wybiegł z mieszkania i zaczął gonić Mateusza. Faktowi udało się jednak ustalić, że mężczyzna tego dnia spożywał alkohol i jeszcze o godzinie 13 następnego dnia, około 10 godzin od zajścia, miał być pijany.

Po jakimś czasie do pościgu dołączyło się jeszcze dwóch mężczyzn. Po krótkiej szarpaninie ok. godziny 3 powalili go na ziemię. W obywatelskim zatrzymaniu oprócz właściciela wraku udział brali Iwo P. i Adam P. Źródło Faktu powiedziało, że we krwi tego drugiego wykryto jakiś narkotyk, który jest pochodną mefedronu. Mateusz także miał być pod wpływem substancji odurzających.

Tabloid dowiedział się, że przy G. nie znaleziono żadnych narzędzi, które miałyby świadczyć o tym, że chciał włamać się do pojazdu. Gdyby tego było mało, na żadnym samochodzie zaparkowanym na osiedlu nie odnaleziono śladów świadczących o próbie kradzieży.

Jeden ze świadków wskazał, że policjanci zachowywali się w dziwny sposób

Po około 10 minutach od zatrzymania Mateusza, na miejscu pojawiło się dwóch funkcjonariuszy policji z komisariatu Wrocław-Stare Miasto. Zdaniem aspirantów Maksymiliana D. (40 l.) i Rafała B. (47 l.) chłopak był bardzo pobudzony i nie odpowiadał na ich wezwania. Długo mocowali się z założeniem mu kajdanek, co ostatecznie udało się dopiero wtedy, gdy został przewrócony na brzuch.

Świadkowie oraz uczestnicy tego zdarzenia wskazują, że choć 34-latek był już bezbronny, policjanci nadal używali wobec niego bardzo dużej siły, a Rafał B. miał być bardzo pobudzony i agresywny. Miał dociskać kolanem plecy Mateusza na wysokości łopatki, mimo że był już obezwładniony. Mimo założonych kajdanek aspirant miał mocno wykręcać mu ręce, nie zważając na to, że chłopak płacze i błaga, by przestał.

Anna Trojanowska, która była obecna na miejscu zdarzenia, powiedziała Faktowi, iż jeden z policjantów powiedział, że będzie jak z Igorem. Podejrzewa, że mogło mu chodzić o Igora Stachowiaka, który zmarł w 2016 roku po zatrzymaniu przez policjantów z tego samego posterunku.

Kilka szokujących wypowiedzi policjantów zapadło mi w pamięć. Jeden powiedział, że będzie jak z Igorem, prawdopodobnie chodziło mu o Igora Stachowiaka. Gdy karetka zabrała mężczyznę do szpitala, powiedział do świadków, że choć wartość społeczna tego człowieka jest zerowa, to módlmy się, żeby doszedł do siebie — relacjonowała.

Świadkowie są zgodni co do tego, że aspiranci w ich ocenie używali za dużej siły wobec zatrzymanego. W najmniej oczekiwanym momencie zdarzenie nagle nabrało dynamiki.

On mówił coraz ciszej i ciszej, aż w końcu przestał mówić — powiedział Faktowi jeden z nich.

Ratownicy medyczni niezwłocznie przystąpili do reanimacji. Po kilku minutach przywrócili funkcje życiowe u 34-latka i stwierdzili, że musi zostać przetransportowany do placówki medycznej. Gdy karetka dojechała do szpitala na Weigla, lekarz stwierdził, że Mateusz nie żyje.

Sprawą obecnie zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Opolu, która przejęła sprawę. Wstępna sekcja zwłok jednak niewiele wyjaśniła.

Na ciele zmarłego ujawniono liczne otarcia naskórka — tłumaczył Faktowi prokurator Stanisław Bar.

Na tę chwilę postępowanie ma toczyć się w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Prawnik, który reprezentuje rodzinę ofiary, już teraz ma sporo zastrzeżeń co do zabezpieczonego przez prokuraturę we Wrocławiu materiału dowodowego.

W aktach nie widziałem protokołów z czynności badań policjantów na obecność narkotyków w ich krwi, czy pobierania próbek krwi na obecność alkoholu. Jeśli takie czynności zostały wykonane, gdzie są w takim razie protokoły? – pytał mec. Radusz Pawlikowski.

Fakt ustalił, że policjanci, którzy obezwładnili Mateusza, poddani zostali jedynie badaniu alkomatem i obaj byli trzeźwi. W dokumentach brakuje też protokołów dot. badania ubrań policjantów, na których być może odnaleziono by materiał dowodowy, dzięki któremu możliwe byłoby m.in. odtworzenie przebiegu interwencji.

W wyjaśnienie tej sprawy zaangażowała się także prokuratura z Niemiec. Matka chłopaka nadal nie może uwierzyć w to, co spotkało jej syna.

Jak oni mogli potraktować w ten sposób moje dziecko? Nie wybaczę tego policji. Mój syn nie zrobił nic złego, był dobrym człowiekiem, kochał muzykę i ludzi, a spotkało go coś takiego — powiedziała zapłakana Faktowi.

Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Exit mobile version