Piosenkarka Billie Eilish wyznała, że chorowała na koronawirusa w sierpniu i uważa, że gdyby nie była zaszczepiona na COVID-19, mogłaby nie przeżyć.
W wypowiedzi w radiowej audycji Howarda Sterna 19-letnia gwiazda stwierdziła, że jest pewna, że umarłaby, gdyby nie szczepienie. Eilish stwierdziła, że ciężko odczuła chorobę:
– „Nie umarłam i wcale nie zamierzałam, ale to wcale nie umniejsza tego, jak źle się czułam. To było okropne” – powiedziała Howardowi. – „Ciągle odczuwam skutki, byłam chora przez prawie dwa miesiące.”
– „Chcę jasno powiedzieć, że to zasługa szczepionki, że mam się dobrze” – kontynuuje Eilish. – „Myślę, że umarłabym, gdyby nie szczepienie – było tak źle„.
– „Kiedy mówię, że było źle, chodzi mi raczej o to że czułam się okropnie” – dodała. – „Ale tak naprawdę, w porównaniu do tego, jakie żniwo sieje ta choroba na świecie, to wcale nie było źle. Wiesz o co mi chodzi? Byłam chora, nie najlepiej się czułam, ale przeżyłam.„
Następnie Billie chwaliła szczepionkę, że pomogła jej rodzicom i przyjaciołom uniknąć zachorowania na koronawirusa oraz nazwała szczepionkę „kurewsko niesamowitą”.
Artystka, która 18 grudnia skończy 20 lat, planuje europejską trasę albumu „Happier Than Ever” na przełomie wiosny i lata 2022 roku.
W poniedziałek Billie Eilish osiągnęła kolejny sukces i została nominowana do Złotego Globu za piosenkę „No Time To Die”, którą napisała wspólnie ze swoim bratem Finneasem. Utwór wykorzystano jako motyw główny 25. filmu o Jamesie Bondzie „Nie czas umierać”.
Za niedługo Billie osiągnie też rzadko spotykany próg 100 milionów obserwatorów na Instagramie.
Co osobiście sądzicie o szczepionce?
Źródła: Instagram – billieeilish ; The Howard Stern Show ; foxnews
Jeden komentarz