Aneta Glam nie szczędziła ostrych słów Mariannie Schreiber, która bierze udział w drugim sezonie Królowej przetrwania. Uczestniczka pierwszej edycji show otwarcie skrytykowała zachowanie celebrytki, które zaobserwowała w programie.
6 stycznia na antenie TVN7 rozpoczęła się emisja drugiego sezonu Królowej przetrwania. To program, w którym 12 znanych kobiet, celebrytek i influencerek, mierzy się z trudnymi warunkami Tajlandii. W tym sezonie o tytuł Królowej przetrwania walczą kobiety podzielone na dwie grupy: w drużynie zielonej „Power Angels” są: kapitanka Natalia „Natsu” Karczmarczyk, Magdalena Stępień, Ola Ciupa, Ola Tomala i Marianna Schreiber. W drużynie różowej „Jungle Lions” są: kapitanka Kasia Nast, Agnieszka Kotońska, Karolina Sankiewicz, Eliza Trybała i Elizabeth „Lizi” Anorue.
Aneta Glam ostro o Mariannie Schreiber
Aneta Glam to celebrytka, która już nie raz wdawała się w medialne spory z koleżankami z branży przez swoje bezkompromisowe podejście. Jak się okazuje, śledzi najnowszy sezon reality show, którego sama była kiedyś uczestniczką. W rozmowie z Plejadą opowiedziała, co sądzi o nowej odsłonie programu. Już na początku padły mocne słowa na temat Marianny Schreiber.
Nie cierpię tej zakłamanej mitomanki Marianny i to już od dawna, nie od tego programu. Atencjuszka, której wydaje się, że wszystko wie. Zasłynęła jedynie chamstwem, gadaniem bzdur, dramami i biciem po mordach. Tak jak zresztą kilka innych pseudo celebrytek, które znamy – zaczęła.
W dalszej części wypowiedzi porównała sytuację Schreiber do Natalii Janoszek.
Dobrze, że jest w tym programie, bo on ją totalnie skompromituje i ujawni całkowicie jej oblicze. Tak jak zrobili to z Janoszek. Bardzo lubię ten program i kochałam w nim uczestniczyć, bo odsłania prawdziwe charaktery. Ekipa reżyserów i producentów jest absolutnie genialna w wyciąganiu z ludzi tych najskrytszych, najgłębiej ukrytych cech osobowości – powiedziała.
Aneta Glam bardzo dobrze wspomina swój udział w programie. Odsłoniła nieco kulisy programu, podkreślając, że produkcja miała trudne zadanie, jako że zachowanie uczestniczek bywało nieprzewidywalne.
Produkcja miała nie lada wyzwanie, aby planować i użerać się z takimi charakterkami, z którymi nic nie było do przewidzenia. Każdy nowy dzień to była totalna improwizacja, bo nikt nie mógł przewidzieć, która z dziewczyn co zrobi, jaki numer wykręci. Musieli przystosowywać się do każdej sytuacji i kombinować, jak tu nakręcić kolejny epizod. Żaden scenariusz nie był możliwy w tej dziczy z tymi „bestiami” – dodała.