w

16-latka z zemsty oskarżyła matkę o gwałt. W trakcie dwumiesięcznego pobytu w areszcie przeżyła horror. „Nawet w piekle nie jest jak tam”

Zdjęcie poglądowe - fot. Pexels @Liza Summer
Zdjęcie poglądowe - fot. Pexels @Liza Summer

Horror pani Agnieszki zaczął się w październiku ubiegłego roku. To właśnie wtedy jej córka zgłosiła się na policję i zeznała, że jest ofiarą przemocy domowej, a matka wykorzystywała ją seksualnie. Dopiero teraz 42-latka przerwała milczenie i opowiedziała o tym, jakie piekło zgotowała jej Julia z bardzo błahego powodu.

O tej sprawie wspominaliśmy już kilka miesięcy temu, jednak wówczas nie znaliśmy tak wielu szczegółów. Pewne jest jednak to, że nastolatka w październiku udała się na posterunek policji, gdzie zeznała, iż matka stosuje wobec niej przemoc fizyczną, a także dopuściła się molestowania. Relacjonowała wówczas, że użyła do tego szklanki, która pękła i bardzo ją poraniła.

Mówiła, że wkładałam jej szklankę do pochwy, kręciłam nią, aż pękła i ją poraniła – opowiada 42-latka. – Policja przyszła do mnie, szukając na dysku zdjęć pornograficznych i broni palnej. Zostałam odizolowana od rodziny, od niepełnosprawnego syna, którym zajmowałam się cały czas. Było mi naprawdę ciężko. Chciałam odebrać sobie życie — wspominała w Interwencji pani Agnieszka.

Nastolatka trafiła do rodziny zastępczej, a sprawa cały czas była w toku. Na początku tego roku jej matka została umieszczona w areszcie, mimo iż prokurator nie zawnioskowała nawet o przeprowadzenie badania ginekologicznego. Przez dwa miesiące pani Agnieszka przeżywała horror za kratami, o którym zdecydowała się opowiedzieć przed kamerami.

Córka oskarżyła ją o bicie i gwałt, ponieważ zabrała jej telefon komórkowy?

42-latka zdecydowała się porozmawiać z reporterem Uwaga! TVN, a materiał z jej udziałem został ostatnio wyemitowany w telewizji. Po raz pierwszy, bez ogródek, opowiedziała o tym, jak córka zamieniła jej życie w piekło. Choć po tym, co zeznała 16-latka, to ona powinna bać się spotkania z matką, prawda jest taka, że to pani Agnieszka drży na myśl o tym, że mogłaby się na nią natknąć.

Nie rozmawiałam z córką od dawna i nie zamierzam na razie z nią w ogóle rozmawiać. Boję się naszego spotkania. Boję się, że kiedy ją spotkam na mieście i nie będę miała świadków, to ona znów wymyśli, że coś jej zrobiłam — wyznała.

Pani Agnieszka zdradziła, co zeznała nastolatka:

Twierdziła, że szarpałam ją za włosy, że ją biłam, kopałam, gdy leżała. Twierdziła też, że zrzuciłam ją ze schodów — wyliczała.

Podczas kolejnych zeznań Julia podawała śledczym coraz więcej szczegółów, które przyprawiały jej mamę o zawrót głowy.

To miało się dziać u niej w pokoju. Po wszystkim miała się wykąpać i było po wszystkim. Tak ona opisuje sytuację. Kiedy się dowiedziałam o tych zarzutach, zrobiło mi się słabo i niedobrze. Dla mnie to jest horror, co ona wymyśliła. Dla mnie to szok, że 16-latka w ogóle może coś takiego wymyślić.

Nastolatka obecnie uczy się w drugiej klasie technikum logistycznego. Rodzice podejrzewają, że te oskarżenia to zemsta za to, że gdy źle się zachowywała, zabierali jej za karę telefon komórkowy. Podejrzewają, że może być od niego uzależniona.

Znam żonę bardzo długo, wiem jaka jest. Wiem też, jak ciężkim dzieckiem była Julia. Jedyną karą w domu było zabranie telefonu. W jej przypadku to było jak koniec świata. Kiedy zabraliśmy jej za karę telefon, córka wydzierała się, wyrzucała nas z pokoju. Użyła nawet słów: „wyp… z mojego pokoju”. Jak córka wracała ze szkoły i miała rozładowany telefon, od razu podłączała go. Wchodziła do kuchni, pytała, gdzie obiad, jadła i wracała do pokoju, do telefonu. Z całą pewnością od telefonu jest uzależniona — mówił pan Sebastian, ojciec dziewczynki.

Julia pierwszy telefon komórkowy dostała od rodziców, gdy była w drugiej klasie podstawówki. Przypuszczali, że to za wcześnie, jednak tłumaczyła im, że wszyscy koledzy się z niej śmieją. Zawsze dbali o to, by zarówno jej, jak i dwóm synom niczego nie brakowało.

W domu była zasada, że o godz. 21 wszyscy oddają telefony na półkę w salonie. Przez jakiś czas córka też to robiła, ale potem wymyśliła sobie taką metodę, że podrzucała stary telefon brata. Oszukiwała, a ja zorientowałam się dopiero po czasie. Do telefonu była podłączona jak do respiratora. Jak się jej zabrało telefon, to zachowywała się jak bez powietrza — tłumaczyła pani Agnieszka.

Spędziła dwa miesiące w areszcie, choć nie zrobiła córce krzywdy

To nie pierwsza sytuacja, gdy nastolatka bezpodstawnie kogoś oskarżyła. W zerówce poskarżyła się na nauczycielkę, która miała się nad nią znęcać. Podobnie miały traktować ją również koleżanki z klasy.

W zerówce oskarżyła nauczycielkę o to, że miała znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Pokazywała ślady. Wtedy stanęłam za nią murem, nie uwierzyłam nauczycielce. Po pewnym czasie przyznała, że kłamie. Oskarżyła także koleżanki z przedszkola. W podstawówce było to samo — relacjonowała Uwadze! TVN.

Rodzice wskazali, że ich córka nie chce, by ktokolwiek ją kontrolował. Podejrzewają, że także przyjaciółka mogła wywierać na nią negatywny wpływ.

 Ona nie chciała żadnej kontroli. Chciała robić to, co jej się podoba. Teraz ma to, co chciała. Wiele zmieniło się, gdy poznała Kingę. Wtedy zaczęła się od nas odsuwać. To, co powiedziała Kinga, było dla córki święte — relacjonowała pani Agnieszka.

Inne zdanie na ten temat ma matka koleżanki:

Chcą zwalić winę na kogoś innego. Innego sensu w tym nie widzę. Co moje dziecko mogło jej zrobić? To była przyjaźń. Julia często bywała u nas w weekendy, spała u nas. Bardzo lubiła być z nami. Czuła się bezpiecznie i dobrze z Kingą — powiedziała, potwierdzając, że przez cały czas utrzymują z nią kontakt — Córka dalej się z nią spotyka. Julia czuje się dobrze, w końcu jest spokojna. Naprawdę się zmieniła, uśmiecha się częściej. Jest u cudownych ludzi, którzy o nią dbają.

Psycholog, który miał okazję rozmawiać z 16-latką na początku śledztwa, stwierdził, że nie ma ona skłonności do kłamania. Być może to wpłynęło na fakt, iż na początku lutego prokuratura zdecydowała się umieścić 42-latkę w areszcie.

Pamiętam doskonale dzień, w którym mnie zatrzymano. To były ferie, poranek, dzwonek do drzwi i mnie zabrali — mówiła w reportażu Uwagi!.

Pani Agnieszka spędziła tam dwa miesiące, które były prawdziwym piekłem.

Tam nikt nie ma imienia, ani nazwiska. Chcę, by zabezpieczono nagrania z kamer, chcę, żeby wyszło na jaw, to, co mi zrobiła pani prokurator. W moim przypadku nie będzie tak, jak u córki, że biegły ginekolog niczego nie stwierdzi, a blizny cudownie znikną. Tak, stosowano wobec mnie przemoc seksualną. Zniszczono mi życie, zniszczono życie moim dzieciom. Każda minuta w areszcie to była walka o przetrwanie.

Ma ogromny żal do prokurator prowadzącej sprawę, która dopiero po czasie wystąpiła z wnioskiem o przeprowadzenie badania ginekologicznego u nastolatki. Wtedy wyszło na jaw, że wciąż jest dziewicą, choć twierdziła, że matka wykorzystywała ją seksualnie. Sąd ostatecznie nie przedłużył aresztu i pozwolił jej wrócić do domu, w którym czekali na nią mąż i synowie. Jej obrońca w reportażu wskazał kilka istotnych niedociągnięć.

Powołanie biegłego z zakresu ginekologii nastąpiło prawie dwa miesiące po aresztowaniu pani Agnieszki. To jest niezrozumiałe, to łamanie pewnych standardów praw człowieka. Mamy dziś opinię biegłego ginekologa, że nie ma żadnych cech, wskazujących na to, że dochodziło do jakichś czynności. Nie ma ran, nie ma blizn. Nie było żadnych przesłanek, by stosować tymczasowy areszt, bo moja klientka nie spotykała się z córką, nie komunikowała się z nią, ani w żaden sposób nie mataczyła. W trakcie kolejnych posiedzeń dowiadywała się o nowych zagadnieniach w sprawie, więc nawet nie była w stanie przewidzieć, co córka nowego wymyśli — tłumaczył obrońca 42-latki, Wojciech Marek Kasprzyk.

Pani Agnieszka nie mogła poradzić sobie z tym, co ją spotkało i przyznała, że chciała popełnić samobójstwo.

Chciałam popełnić samobójstwo, kiedy dowiedziałam się, że badanie wykazało, że córka jest dziewicą, a pani prokurator dalej brnie w jej wersję — dodała.

Rodzice 16-letniej Julii ostatecznie postanowili zgłosić się do Polskiego Towarzystwa Psychopedagogicznego z prośbą o wystawienie opinii psychologicznej o ich rodzinie. Ta świadczy jednoznacznie, że są dobrą rodziną, która nie byłaby w stanie aż tak kłamać. Wskazano przy tym, dlaczego nastolatka posunęła się aż tak daleko.

Ta rodzina nie jest w stanie zorganizować jakiegoś złożonego kłamstwa. Nie chcę nikogo urazić, ale to prosta i dobra rodzina. Choć jestem przekonany, że we wszystkim, co zeznała Julia, jest ziarnko prawdy, to nie ma ziarnka w kontekście erotycznym, czy agresji. To ziarnko prawdy to metody wychowawcze jej rodziców, względem ograniczenia dostępu córki do telefonu. Nastolatka prawdopodobnie chciała zwrócić na siebie uwagę, sposób, w jaki to robiła, był narastający. Julka zaczęła stawiać kolejne kroki, aż doszło do sytuacji, której się nie da już odwrócić — wyjaśnił Dawid Karol Kołodziej z Polskiego Towarzystwa Psychopedagogicznego.

Pan Sebastian przyznał, że chciałby się tylko dowiedzieć, dlaczego Julia zrobiła im coś takiego. Sprawa nadal jest w toku i już 8 września pani Agnieszka trafi przed oblicze sądu.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Trzyletnia dziewczynka obudziła się na własnym pogrzebie. Rodzina wezwała karetkę, ale radość była krótkotrwała

Influencerka chwaliła się luksusowymi wakacjami na Bali. Tak naprawdę zdjęcia robiła w IKEI